Kilka słów o ssaniu kciuka
Ssanie kciuka, czy pozostałych paluszków, bądź fragmentu dłoni, jest dość często spotykane wśród małych dzieci. Bardzo wcześnie, bo już kilka godzin po urodzeniu, maluch zaczyna wkładać do ust paluszki, eksploruje swoje ciało, również wnętrze jamy ustnej, wargi. Jest to na początku bardzo pożądane zjawisko i nie należy małemu niemowlęciu, zabraniać lub utrudniać takiej zabawy poprzez wyjmowanie paluszków z buzi czy zakładanie rękawiczek. Później wkładanie rączek i różnych przedmiotów do buzi związane może być z pojawieniem się pierwszych ząbków. Towarzyszące temu ból, swędzenie dziąseł dziecko łagodzi poprzez masowanie, odczulanie ich paluszkami, gryzaczkami, małymi zabawkami. Jednak często zdarza się, że maluszek intensywnie i długo, nawet do wieku kilku lat, ssie palec i jest to czynność towarzysząca mu zarówno przed zaśnięciem i w czasie snu, jak i w ciągu dnia.
Taki nawyk może mieć niestety poważne konsekwencje, w postaci zniekształcenia podniebienia twardego, dziąseł i pojawiających się ząbków. Podniebienie może być zbyt wysoko wysklepione, tzw. gotyckie, szczęka nazbyt wydłużona i wąska, zęby zbyt mocno wysunięte ku przodowi. Wszystkie te zmiany związane są z powstaniem anatomicznych wad zgryzu, co ma wpływ na czynność jedzenia, połykania, mówienia. Takie maluchy mają kłopot z prawidłowym odgryzaniem kęsów, żuciem, jedzą z otwartymi ustami, oddychają przez usta, połykają infantylnie, tzn. z językiem wsuniętym między zęby lub wargi. W wymowie tych dzieci najczęściej obserwuje się seplenienie międzyzębowe. Wada ta polega na wymawianiu głosek z językiem wsuniętym między zęby. Niestety trudno jest niwelować wady funkcjonalne przy niesprzyjających warunkach anatomicznych. Dlatego najlepiej byłoby zapobiegać powstawaniu tych zmian, poprzez odzwyczajenie dziecka od ssania palca tak wcześnie, jak to będzie możliwe.
Maluszek ssie kciuk z wyżej wymienionych powodów, ale nie tylko. Zaobserwowano bowiem, że ssanie kciuka jest sposobem dostarczania sobie kojących doznań, których źródło tkwi w pierwotnym odruchu ssania i pobierania pokarmu matki. Czynność ta, powiązana z doznaniem bliskości maminego ciała, spokojem od niej płynącym, jest przez dziecko zapamiętana i przywołana później często w sytuacjach stresowych, w stanach niepokoju. Dlatego zanim skarcimy dziecko za ssanie kciuka, zanim zaczniemy uparcie wyjmować paluszek z buzi maluszka, zastanówmy się, dlaczego dziecko zachowuje się w ten sposób. Przyjrzyjmy się jego zachowaniu, czy nie jest nazbyt nerwowe, czy w otoczeniu dziecka nie ma zbyt dużo emocji, napięcia, czy w życiu maluszka nastąpiły jakieś wydarzenia mogące obciążać jego układ nerwowy.
Dziś już odchodzi się od siłowych, zdecydowanych interwencji popularnych w przeszłości. Rezygnuje się z metod takich jak zaklejanie paluszków plasterkami, zaszywanie rękawków, smarowanie paluszków gorzkimi substancjami, posypywanie pieprzem, ostrymi przyprawami. Te „ludowe” sposoby często były nieskuteczne, a przede wszystkim powodowały wielki stres u dziecka. Stres ten zaś generował nowe sposoby radzenia sobie z nim i dzieci zaczynały na przykład obgryzać paznokcie, skubać skórki przy paznokciach, moczyć się w nocy itp.
Obecnie jako metodę wspomagającą odzwyczajanie dziecka od ssania kciuka zaleca się odwracanie uwagi dziecka, które w ciągu dnia ssie kciuk, proponowanie mu zajęć zajmujących rączki, rysowanie, klocki, wspólną zabawę, czytanie. Innym bardzo ważnym elementem jest wprowadzenie kojących rytuałów, szczególnie przed zaśnięciem, wyciszenia, zastosowanie masażyków, towarzyszenie dziecku podczas zasypiania. Można też spróbować dostarczyć dziecku urozmaiconych wrażeń smakowych. Podsunąć nowe wyraziste smaki, kiszony ogórek, odrobinę pikantnej wędliny, zielone oliwki. Wkładanie do buzi paluszków jest bowiem czasami związane z potrzebą stymulacji wnętrza jamy ustnej. Tę potrzebę zaspokoić może też pozwolenie dziecku na żucie twardych pokarmów, skórki chleba, chrupiących ciasteczek, twardych warzyw. Gryzienie i żucie pokarmów o takiej konsystencji może zaspokoić potrzebę stymulacji jamy ustnej i pomóc odzwyczaić dziecko od ssania kciuka. Na koniec mogę zaproponować masowanie twarzy, warg i wnętrza jamy ustnej dłonią lub miękką szczoteczką do zębów. Jednak jest to możliwe tylko wtedy, kiedy dziecka chętnie na takie czynności przyzwala. Masaż powinien być wykonany ciepłą dłonią. Ruchami kolistymi, delikatnym opukiwaniem czoła, policzków, brody, warg dostarczany miłych i bezpiecznych wrażeń. Dalej, jeśli dziecko na to pozwoli, masujemy delikatnie dziąsła, język i podniebienie twarde dziecka. Masaż ten zalecany jest przed snem, jako dopełnienie kojących wrażeń i czynność zastępująca ssanie kciuka.
Ssanie kciuka jest czynnością często spotykaną u małych dzieci, zazwyczaj też mija samoistnie, nie wyrządzając krzywdy maluchom. Jednak, gdy jest zbyt intensywne, lub trwa długo, należy podjąć starania, by nakłonić dziecko do rezygnacji z tego nawyku. Mam nadzieję, ze niniejszy tekst będzie pomocny w tych staraniach. Niżej załączam literaturę, z której rodzice będą mogli skorzystać.
- Marta Bogdanowicz „Przytulanki, czyli wierszyki na dziecięce masażyki” wyd. Harmonia.
- Elżbieta Stecko „Masaż logopedyczny” wyd. ES.
Tekst przygotowała logopeda
Milena Michalak
Dlaczego dzieci „źle” mówią?
„Dziecko, które dobrze je, dobrze mówi” prof. Mitrinowicz- Modrzejewska
Co to znaczy „dobrze je” i „ dobrze mówi”? Dobrze w sensie zgodnie z przyjętą normą rozwojową dla danego wieku. Dobrze, to również w odpowiedniej kolejności wg przyjętych norm rozwojowych.
Prawidłowy rozwój funkcji jedzenia u dziecka jest jednym z filarów prawidłowego rozwoju mowy, a szczególnie jej płaszczyzny artykulacyjnej. Trening mięśni i koordynacji ruchów oddechowych, fonacyjnych (wytwarzanie głosu) i artykulacyjnych (tworzenie dźwięków mowy- głosek) jest od ostatnich miesięcy życia płodowego ściśle związany z czynnością ssania, połykania, a dalej odgryzania kawałków pokarmu, żucia i połykanie typu dorosłego. Dziecko karmione piersią wykonuje bardzo złożoną pracę, która wpływa korzystnie na wzmocnienie i koordynację ruchów mięśni warg, języka, podniebienia miękkiego, przełyku, mięśni oddechowych. Wargi i język ściśle obejmują brodawkę, język i żuchwa wykonują ruchy doprzednie, silnie pracują policzki, podniebienie miękkie. Karmienie dziecka butelką nie zapewnia niestety takiej stymulacji. Przez smoczek płyn wypływa dużo swobodniej, stąd niemowlę nie musi wkładać w ssanie smoczka takiej siły, jak w ssanie piersi. Ruchy żuchwy i języka również nie są tożsame. Ssanie piersi jest najlepszym treningiem mięśni artykulacyjnych dla małego człowieka. Dzieci, które nie były karmione piersią częściej są zagrożone wystąpieniem wad wymowy niż dzieci karmione naturalnie- piersią.
Około siódmego miesiąca życia, kiedy wygasa odruch kąsania, dziecko jest gotowe do podjęcia nauki żucia. Maluszek, który często dysponuje już kilkoma ząbkami, żuje chętnie nie tylko pokarm, ale wszystko, co trafi na dziąsła jego zębów trzonowych. W tym czasie należy zapewnić dziecku bardziej zróżnicowany pod względem konsystencji pokarm, dziecko może jeść miękkie kawałki warzyw i owoców, chrupki kukurydziane, ciasteczka dla niemowląt, które dość szybko się rozpuszczają w ustach i nie grożą zakrztuszeniem. Nie jest polecane podawanie dziecku skórki chleba, której nie będzie w stanie pogryźć i której kawałkiem może się zadławić. Dziecko kończące dwunasty miesiąc życia potrafi odgryzać i celowo żuć podawany pokarm, rozdrabniając go i połykając bez ślinienia i krztuszenia się.
Około dwunastego miesiąca życia warto też rezygnować z ssania jako dominującego sposobu pobierania płynów. W tym czasie można już proponować dziecku picie z łyżeczki, z kubeczka, ewentualnie z przejściowym, krótkim etapem picia z kubka- niekapka. Przedłużanie do kilku miesięcy korzystania z tego typu kubeczka może utrwalić funkcję ssania i utrudnić korzystanie z „dorosłego” kubka. Dziecko, które nie ma problemów z piciem z kubka może też spróbować pobierania płynów przez słomkę. Pijąc przez rurkę, maluch ćwiczy mięśnie okrężne warg, mięśnie policzków, języka, koordynację ich ruchów i koordynację oddechu.
Karmiąc dziecko łyżeczką warto pamiętać, aby nie „wycierać” pokarmu z łyżeczki o górną wargę dziecka, ale próbować nakłonić je do aktywnego zbierania go. W ten sposób uaktywniają się mięśnie warg, żuchwy, języka. I tym sposobem możemy zapewnić dziecku jeszcze jedną porcję jakże korzystnej dla artykulacji gimnastyki.
Dziecko, które przejawia problemy związane z jedzeniem, nadmiernie się ślini, krztusi przy jedzeniu, oddycha z otwartymi ustami powinno być poddane kontroli przez logopedę lub neurologopedę. Specjalista ustali, na czym polega problem dziecka i poinstruuje rodziców, jak pomóc mu w osiągnięciu niezbędnych umiejętności prawidłowego jedzenia, picia, połykania i oddychania.
Przygotowała
Milena Michalak
logopeda
Drodzy Rodzice Przedszkolaków
Poniższy artykuł ma być odpowiedzią na często zadawane pytanie: „Dlaczego nasze dzieci „źle” mówią?”. Jest wiele czynników wpływających stymulująco, lub hamująco na rozwój mowy, ponieważ jest on zjawiskiem bardzo złożonym. Starania naukowców skierowane na wyjaśnianie zależności stanu mowy od czynników biologicznych i środowiskowych pozwalają wyodrębnić kilka obszarów i ich elementów mających znaczenie dla jej rozwoju.
Najogólniej rozwój mowy zależy od:
- stanu budowy narządów artykulacyjnych (język, podniebienie, gardło, zęby, dziąsła, zatoki, jama nosowa), narządu głosu (krtań), narządu oddechowego (płuca, nos)
- budowy i sprawności narządu słuchu,
- poziomu intelektualnego dziecka,
- wpływu środowiska,
- czynników wrodzonych, dziedzicznych,
- ogólnego poziomu sprawności fizycznej,
- właściwości temperamentu, wrażliwości emocjonalnej,
Czynniki wpływające na rozwój mowy dziecka oddziałują już w życiu płodowym. Do grupy ryzyka możemy zaliczyć te maluchy, których mamy:
- przebyły w czasie ciąży chorobę wirusową, np. różyczkę, grypę, infekcję wirusową przebiegającą z wysoką temperaturą,
- przyjmowały leki różnego typu, np. antybiotyki, leki rozkurczowe typu No Spa,
- doznały urazu fizycznego, bądź psychicznego, lub były pod wpływem długotrwałego stresu,
- paliły papierosy, piły alkohol,
- w czasie ciąży musiały leżeć, ciąża była zagrożona,
Komplikacje w czasie porodu mające negatywny wpływ na rozwój mowy dzieci to :
- poród przedłużający się, ciężki,
- zbyt szybki poród,
- niedotlenienie dziecka w czasie porodu spowodowane owinięciem pępowiną,
- poród kleszczowy lub z użyciem vacuum, mogący spowodować deformację czaszki, wylewy krwi,
- przedwczesny poród, zbyt niska waga urodzeniowa,
- przebywanie w inkubatorze,
- przedłużający się stan żółtaczki u noworodka,
- poród znacznie po terminie, zielone wody płodowe,
- poród przez cesarskie cięcie.
Ważnym czynnikiem jest dziedziczenie cech. Jeżeli w rodzinie dziecka występowały problemy z rozwojem mowy, słuchem, może być ono obciążone podobnymi problemami.
Po narodzinach dziecka na rozwój jego mowy negatywny wpływ mają takie czynniki, jak:
- wady budowy jamy ustnej, rozszczepy podniebienia i warg,
- choroby przebiegające z wysoką temperaturą, zapalenie opon mózgowych,
- przyjmowanie silnych leków, antybiotyków,
- urazy głowy,
- długotrwałe leczenie szpitalne,
- choroby uszu, niedosłuch,
- obniżona sprawność ruchowa, zaburzenia napięcia mięśniowego,
- zaburzenia uwagi,
- zaniedbanie środowiskowe,
- częste stany kataralne i oddychanie przez usta,
- porażenia mięśniowe w obrębie klatki piersiowej, twarzy, gardła.
W końcu to, na co mamy największy wpływ, czyli czynniki środowiskowe:
- zły wzorzec mowy i wymowy, mówienie zbyt szybkie, niezrozumiałe dla dziecka, wady wymowy którejś z bliskich osób, które stają się wzorcem dla dziecka,
- zbyt mała lub zbyt intensywna stymulacja dziecka bodźcami słuchowymi, „zagadwanie” powodujące wycofanie się dziecka z kontaktu,
- zbyt małe zainteresowanie rozmową, nieumiejętność wysłuchania dziecka, przerywanie, ciągłe poprawianie jego wypowiedzi,
- podtrzymywanie dziecięcej wymowy dziecka, spieszczanie kierowanych do niego słów, zachwyt jego dziecinną artykulacją, zmiękczeniami,
- kierowanie do dziecka komunikatów budowanych z wyrazów dźwiękonaśladowczych i dziecinnych, np. „brrrrum brrrrum” zamiast samochód, „nu nu” zamiast nie, „aja aja” zamiast kochana, ładna itp.,
- przesadne używanie zdrobnień, które są trudniejsze do wymówienia i zapamiętania, ponieważ zazwyczaj są dłuższe od form podstawowych wyrazów, np. samochodzik zamiast samochód, konik zamiast koń itp. Taki wzorzec mowy powoduje,że dziecko uczy się mowy infantylnej i po jakimś czasie musi niejako drugi raz uczuć się mówić „po dorosłemu”,
- zbyt mały kontakt dzieci z literaturą, z wierszykami (b. ważne!), z mową rytmiczną, wyliczankami, piosenkami,
- zbyt mała dbałość o rozwój ruchowy dzieci, „siedzący” tryb życia,
- zbyt długie używanie pustego smoczka, karmienie butelką (choć często jest to konieczne od urodzenia, warto „powalczyć” o karmienie piersią), podawanie zbyt rozdrobnionych pokarmów w formie papek dzieciom mającym już ząbki,
Warto zaznaczyć, że czynniki warunkujące rozwój mowy dziecka są czynnikami wpływającymi na rozwój w ogóle. Mowa jest bowiem jedną z płaszczyzn tego rozwoju, jej stan jest silnie uzależniony od ogólnego rozwoju fizycznego, emocjonalnego i poznawczego dziecka. Jednocześnie rozwój mowy warunkuje rozwój poznawczy, gdyż słowo jest podstawą myślenia i kontaktów społecznych. Fakt wzajemnego przenikania wymaga, by dbać o wszechstronny rozwój naszych dzieci i dokładać wszelkich starań, by przebiegał on w sposób harmonijny.
Mam nadzieję, ze powyższy artykuł przybliżył nieco powody, dla których dzieci mogą przejawiać zaburzenia rozwoju mowy. Na wiele z nich nie mamy wpływu. Możemy jednak pracować nad zmniejszeniem negatywnych skutków, osiągając bardzo dobre rezultaty w postaci znacznej poprawy sprawności językowej i komunikacyjnej dziecka.
Logopeda
Milena Michalak
wrzesień 2016